sobota, 5 kwietnia 2014

5."So... You think they are stupid? Well... I think they are my friends."


Z punktu widzenia Rossa

  Zasnąłem wczoraj, a raczej dzisiaj gdzieś o trzeciej w nocy. Natomiast zostałem obudzony o szóstej. Hmm... Fajnie- pomyślałem z przekąsem i przewróciłem oczami. Musiałem już wstawać, żeby pojechać na spotkanie z producentem 'Teen Beach Movie'. Czyżby  druga część? Zobaczymy.
  Wychyliłem się spod kołdry, myśląc i tym jak strasznie mi się nie chce wstawać. Trzeba było to jednak zrobić. Pozbierałem się, ubrałem i nim się obejrzałem, byłem już w samochodzie, w drodze do biura producenta, gdzie dojechałem jakąś godzinę potem (z przerwą na tankowanie i zakup kawy). Wysiadłem z samochodu i wszedłem do budynku, przed którym zaparkowałem. Podszedłem do sekretarki, żeby powiedzieć jej, iż jestem umówiony na spotkanie. Zaprowadziła mnie do odpowiedniego pokoju. Gdy tam wszedłem, mój wzrok padł na Maię.
  -Ooo, cześć- przywitałem się z nią, a następnie usiadłem obok.- Dzień dobry- skierowałem do producenta filmowego.
  -Dzień dobry- odpowiedział mężczyzna, a Maia w ramach przywitania, uśmiechnęła się do mnie ciepło.- Zaprosiłem was tutaj, żebyście mi podpisali takie umowy, w związku z filmem- to powiedziawszy, podał nam formularze.- Tylko proszę, szybko je podpiszcie.
  Zrobiłem to, co powiedział- podpisałem. Natomiast Maia podejrzanie spojrzała na formularz.
  -Amm... Ja tego nie podpiszę- odparła w końcu, co zdziwiło i mnie, i producenta.- Przepraszam, ale muszę to najpierw pokazać mojemu prawnikowi. Zawsze to robię. Nie to, że nie mam do pana zaufania czy coś, po prostu wolę być bezpieczna- dziewczyna sięgnęła po swoją kopię i wyszła, żegnając się wcześniej z nami. Popatrzyłem teraz na mój formularz. Może parę sekund temu popełniłem właśnie popełniłem błąd. Nim się obejrzałem, producent szybko zwinął mi spod nosa świstek, bojąc się chyba, że zamarzę podpis czy coś. Westchnąłem i również wyszedłem. W sumie to co by miało być takiego strasznego na tej kartce?
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Z punktu widzenia Rydel

  Wróciłam do domu gdzieś na dziesiątą. A szkoda... Zostałabym u sióstr Marano z wielką chęcią. W ogóle bym tam zamieszkała. Ale kiedy ma się dom pełen czterech braci i kumpla w komplecie, trzeba o niego dbać. Inaczej poszedłby z dymem.
  -Cześć braciszku- przywitałam się z Rikerem na wejściu.
  -Gdzie byłaś?- spytał starszy, choć przeczuwałam, że Ross zdążył już wypaplać (tak- Laura opowiedziała co się w nocy stało).
  -U przyjaciółek- odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy. Co prawda nie wiem czy to już moje przyjaciółki, ale chciałam zobaczyć reakcję Rikera. Blondyn podniósł jedną brew i spojrzał na mnie z lekkim szokiem.
  -To już twoje przyjaciółki?- chciał wiedzieć.
  -Tak- rzekłam i poszłam do kuchni, ponieważ dosłownie umierałam z głodu.
  -Dziwne... Myślałem, że ich nie znosisz, tak jak reszta z nas. To jest trochę jak zdrada...-brat nie chciał odpuścić.
  -Wcale nie- zaprzeczyłam.- Riker, wiem, że nie przepadacie za obiema Marano. Ale jak Raini mnie wczoraj do nich zaciągnęła, to sobie uzmysłowiłam, że się myliłeś. I to bardzo. One są naprawdę fajnymi osobami. A te wszystkie bzdury, które słyszałam pod ich nazwiskiem w tym domu są wyssane z palca.
  -Zarzucasz mi kłamstwo?- zdaję mi się, że oburzyłam Rikera.
  -Nie. Mówię tylko, że pomyliłam się co do nich. Możecie sobie ich nienawidzić ile wlezie, ale ja chciałabym obie poznać jeszcze lepiej. Zrozum... Nie mam tu znajomych. Może jedną czy dwie znajome, z którymi się różnie to zbyt dużego stopnia lub widzę raz na pół roku. A Marano takie nie są. I uwa...
  Przerwałam na dźwięk otwieranych drzwi.
  -Cześć! Jestem już!- doszedł nas głos Rossa. Niedługo potem mogłam go też zobaczyć, gdyż postanowił zawitać do kuchni.- O Rydel. I jak tam wczoraj było?- spytał. Nie mogłam rozszyfrować jakie uczucia się w nim akurat przelewały.
  -Eee... Idealnie!- uśmiechnęłam się, a brat szybko na mnie spojrzał i zmarszczył czoło.
  -Co?
  -No wiesz... Wpadłam przypadkiem, ale nie pożałowałam. Za to ty chyba tak- lekko zachichotałam.
  -Czyli Marano się wygadała, tak?- spytał z błędnym uśmieszkiem i ironią w głosie. Powoli przytaknęłam. Ross zmierzył najpierw mnie, a potem Rikera wzrokiem, po czym wybiegł z kuchni.
  -O co chodzi?- najstarszy nie krył zdziwienia.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Z punktu widzenia Vanessy

  Leżałam sobie na łóżku, ewidentnie się opierdzielając po ciężkim sprzątaniu domu. Bawiłam się komórką, to jest przeglądałam nasze sweet focie z wczoraj. Pamiętam żebym była lekko podpita, ale na pewno się nie opiłam. Tylko czemu w takim razie nie przypominam sobie żadnych z tych zdjęć? Eh! Durne wino zmęczenie! W pewnym momencie przyszedł do mnie SMS od Mai.

*Włącz siódemkę. Chyba lepiej żeby Laura też to widziała. Przepraszam...*- to głosiła treść wiadomości. Nie było jednak czasu nad zastanawianie się nad tym. Musiałam zobaczyć o co chodzi.
  -Marano złaź na dół. Leci coś ważnego!- zawołałam siostrę, zbiegając do salonu. Usłyszałam i jej kroki. Dotarła do pokoju w chwili, w której włączyłam TV na siódmym programie. Momentalnie opadła mi szczena. Ale Laura... Ona to dopiero przeżyła szok.
~*~
Wasza reakcja??? Jak myślicie, co tak zdziwiło siostry Marano? Odpowiedź w komentarzach ;)

2 komentarze:

  1. Cudowny <3
    Jestem ciekawa co leciało w TV

    OdpowiedzUsuń
  2. nie mam pojęcia... ALE DAWAJ SZYBKO NEXTA! Jak można kończyć w takim dramatycznym momencie? :(

    OdpowiedzUsuń