piątek, 11 lipca 2014
16."Okay ... I can help you .. but! But you have to do exactly what I'll tell you."
Z punktu widzenia Lury
Kurde! I wszyscy to usłyszeli! I.. w sumie należało się Rikerowi. Ale ten człowiek jest dziwny. Jeśli ją lubi, to niech nie zachowuje się wobec niej jak kretyn, bo to jest żałosne... Postanowiłam z nim pogadać. Tylko, że nie teraz, bo musiałam posiedzieć chwilę z Vanessą. Potrzebowała mnie. Nie wiem czy chciała ze mną pogadać, czy po prostu posiedzieć. Czasem wystarczy towarzystwo drugiej osoby.
Weszłyśmy do pokoju Rydel. Siostra usiadła na łóżku, podciągnęła nogi pod brodę i znieruchomiała. Do tego... czy ja zobaczyłam łzę na jej policzku?
-Van? Nie mów mi, że będziesz teraz przez niego płakać- usiadłam obok niej.
-Ty przez Rossa raz płakałaś- odparła starsza.
-Fakt- przyznałam jej rację.- Ale... Ja to co innego. Ty zawsze byłaś tą twardszą- powiedziałam.
-Przestań. To ty byłaś tą twardą. No w pewnym sensie... A ja zawsze byłam od ciebie gorsza!- wybuchnęła szlochem.
-Vanessa nie wygaduj głupot!- rzekłam stanowczo. Musiałam ją pocieszyć, ale prawda jest taka, że nie jestem w tym najlepsza. Po prostu nie wiem nigdy jak zareagować, co powiedzieć... Boję się, że coś spapram.
Z punktu widzenia Rikera
-I widzisz idioto co żeś narobił- skrytykowała mnie siostra.
-Nie moja wina! To już przyzwyczajenie...- jęknąłem. Chociaż tak naprawdę bardzo dobrze wiedziałem, że to żadna linia obrony. Byłem głupkiem. I do tego zachowywałem się jak rozpieszczony dzieciak, z podstawówki, który podrywa dziewczyny dokuczając im. Tylko, że moje dokuczanie było już na poziomie hard.
-Ale to była prawda?- spytał mnie zdezorientowany Rocky.
-Co?- wyrwałem się z zamyślenia.
-Z tym całowaniem- sprostował Ross. Widocznie też był ciekawy.- Stary serio? Vanessa ci się podoba? Ta sama, która w podstawówce mnie nastraszyła?
Powoli przytaknąłem.
-W sumie to ci się należało- powiedziałem, na co młody zrobił wielkie oczy.
-Jeszcze stajesz po jej stronie?
-Kurde... Tak samo było ze mną i z Kelly. Też stawałem po jej stronie- włączył się Ellington.- Człowieku z tobą to jakoś chyba na poważnie...
-Bo stanąłem po jej stronie?- spytałem lekko zażenowany. Jeśli Ratliff miał mi teraz głosić swoje tezy życiowe, postanowiłem sobie to odpuścić i udałem się do mojego pokoju. Mp3, słuchawki i jakiś porządny metal. Tak, to jest to.
Z punktu widzenia Laury
Minęły już ze dwie godziny, a ona dalej nie przestawała wycierać oczu rękawem, z którego już dosłownie woda leciała ciurkiem. Już myślałam, że zaraz zasnę, kiedy okazało się, iż jej głowa pierwsza opadła na poduszki. Uff...
Wstałam i na samych opuszkach palców wyszłam z pokoju, powoli i cicho zamykając drzwi. W sumie nigdy się nie rozglądałam po tym domu... tak dokładnie (prócz tej ściany pokrytej ślicznymi zdjęciami), ale musiałabym być ślepa albo na serio głupia, żeby nie odróżnić drzwi, prowadzących do pokoju Rikera. W końcu było na nich napisane "Pokój Rikera". Podeszłam do nich i lekko zapukałam, a kiedy nie usłyszałam odpowiedzi, postanowiłam wejść. Oczy blondyna natychmiast skupiły się na mojej osobie.
-Pukałam- usprawiedliwiłam się obojętnym i nieco oskarżycielskim tonem. Brwi starszego uniosły się ku górze, ale zignorowałam to i zamknęłam za sobą drzwi.- A teraz uważne mnie słuchaj!- nakazałam mu.
-Nie mogę się doczekać- westchnął, a ja posłałam mu uśmiech pełen nienawiści.
-Taak, widać, że jesteś bratem Rossa- skomentowałam.- Tylko, że tobie, w przeciwieństwie do niego, podoba się moja siostra- tu skrzyżowałam ręce.
-I co?- dopytał, kiedy zamilkłam na dłuższą chwilę. Co za ignorancja! Nie no... Każda by chciała takiego (tak, to był sarkazm).
-Dobra, nie chcesz rad, to powodzenia- rzuciłam, trochę rozeźlona i sięgnęłam po klamkę.
-Nie, dobra, czekaj!- zatrzymał mnie i podniósł się do pozycji siedzącej.- Masz jakieś rady?
-Nie 'jakieś', tylko skuteczne- zirytowałam się. Znów podniósł brwi.- To moja siostra!- Ja pierdziele, co to za człowiek jest w ogóle?! A ja mądra daję mu rady jak tu poderwać moją siostrę. Czyli jakby pozwalam sobie mu ją oddać... Super sister.
-Więc?
Teraz to ja podniosłam brwi. Przecież ten człowiek nie ma żadnej kultury!
-Proszę?- dodał. No! Na to czekałam. Uśmiechnęłam się i podeszłam do niego, żeby usiąść obok na łóżku.
-Po pierwsze: przestań ją podrywać jak dziecko!... No wiesz... Generalnie chłopczyk podrywa dziewczynkę w pierwszej klasie, ciągnąc ją za warkocze. Robisz to samo... tylko bardziej dotkliwie, bo słowami. Obrażasz ją i..
-...Wiem- przerwał mi. Czy ja się przesłyszałam, czy on naprawę miał ten ból w głosie? Jej...- Ale.. to z przyzwyczajenia. Ja wcale nie chcę tego robić. I wiem! Wiem, że to nie usprawiedliwienie, ale to jest przyzwyczajenie. Zbyt długo jej "nienawidziłem".
-Zrobiłeś cudzysłów?- zdziwiłam się. Po co on zrobił cudzysłów, przecież... Oh!- Tak długo?
-Od samego początku- westchnął.- Chyba ją kocham- powiedział mi. Ej, zaczęłabym się śmiać, tylko że kiedy on to mówił, to patrzył mi prosto w oczy.
-Wow!- Z nadmiaru wrażeń aż wstałam.- Ty.. naprawdę?
-Nie, na żarty!
-Przestań, ja po prostu... To jest takie.. Dziwne? Inne?... W każdym razie nie spodziewałam się tego.
-Twoje słowa podnoszą mnie na duchu- zakpił. W końcu Lynch pozostanie Lynchem. Spojrzałam ku niebu. Amm.. w sufit, bo tu nieba nie ma. Znaczy jest, ale za ścianą i.. Nieważne!
-Dobra. Pomogę ci.. ale! Ale musisz robić dokładnie to co ci powiem- zdecydowałam się. Nie wiem czemu, jednak pomimo tych wad, tego tonu, ogólnie bycia, chciałam pomóc Rikerowi. Czemu? Szczerze? Kompletnie tego nie wiedziałam...
-Dziękuję- odpowiedział. Kurde.. A może on wcale nie jest taki jak mi się wydaje...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Rikessa się zbliża;)
OdpowiedzUsuńLynch zostanie Lynchem.
OdpowiedzUsuńAmen.
Waiting for nextttttt
Zostałaś nominowana do Liebster Awards. Pytania tutaj: http://the-story-of-auslly.blog.pl/chapter-nineteen-accidentally-plus-liebster-awards/
OdpowiedzUsuńuwielbiam twojego bloga i czytam go od początku
OdpowiedzUsuńKiedy next?