Z punktu widzenia Rikera
Głupio się czułem, że tak się zachowałem w stosunku do siostry, ale nie mogę jej powiedzieć o tym co się stało. No, bo niby jak? 'Hej, Rydel, pocałowałem Vanessę- mojego największego na świecie wroga- bo tak naprawdę to jestem w niej po uszy zakochany od pierwszej klasy, tylko przez tą sprawę z Rossem i Laurą traktowałem ją jak prawdziwa świnia i cham'? Nie wydaje mi się. Siostra od razu zaczęła by głosić jakieś kazania i... Nie. Przecież ja sam siebie oszukuję. Rydel by mi pomogła, jakbym ją poprosił. Ale to jest takie dziwne... przyznać się do czegoś co się ukrywało ponad dziesięć lat. Miałem już ją zatrzymać i przeprosić, kiedy przyszedł do niej SMS. Odebrała go i przeczytała. Zwróciła się w moją stronę.
-Jak się ciebie o coś spytam, to na mnie nie nakrzyczysz?- zadała pytanie. Wydawało mi się, że było ono nieco idiotyczne, ale ok.
-Nie- powiedziałem i zacząłem jej się uważne przyglądać.
-Czy mogłabym ugościć parę dni Laurę i Vanessę?- spytała.
CO?! Vanessę?! Tu?! W tym domu?! Ona w ogóle chce tu jeszcze przyjeżdżać?! Ale... no trochę niezręczna sytuacja. A nie powiem teraz, że boję się mieć tutaj w domu panny Marano, ponieważ przed jedną się tak jakby upokorzyłem.
-Aaa... No... wiesz.. -próbowałem coś wymyślić, ale jak na złość nic mi nie przychodziło do głowy.
-Dobra. Odpiszę, że nie- powiedziała. Super! I teraz jeszcze cierpi! Przez kogo?! Przez idiotę, który leży na kanapie i żuje obrzydliwego żelka już od dwóch minut!
-Nie. Chodziło mi o to, że możesz je zaprosić- rzekłem. Debilu! Coś ty zrobił?! ...Nienawidzę siebie...
-O! Naprawdę?- ucieszyła się młoda.
-Jaasnee- przeciągnąłem na stanowczo zbyt wysokiej tonacji.
-Riker... Wiesz, że ja nie jestem głupia? A to nie jest żadna kreskówka, ani serial dla dwunastolatek, w którym uwierzę ci jak powiesz 'jaasnee'- zmarszczyła brwi. Ale muszę przyznać, że dziewczyna mnie idealnie naśladuje.- Powiesz mi co się dzieje?
Powiedzieć? Powiedzieć? Mam jej powiedzieć? Jestem idiotą i debilem. Przecież to moja siostra. Moja najlepsza przyjaciółka. Ale z drugiej strony... o czym ja to? Dobra powiem!
-Dobra powiem!- powtórzyłem myśli.- Tylko, że to nie takie proste- dodałem.
-Spróbuję zrozumieć- Rydel podeszła do mnie i usiadła obok. Ja też się podniosłem, ale gdy spojrzałem jej w oczy, natychmiast spuściłem wzrok.- Więc?
-No.. luihdoabikdjnę Vksjfdksanesofnsę- zabełkotałem.
-Hę?
-Luihdoabikdjnę Vksjfdksanesofnsę- powtórzyłem.
-Riker... Przecież wiesz, że ja cię nie rozumiem. Jak nie chcesz, to nie mów- powiedziała mi łagodnym tonem. Zmiękłem.
-Chodzi o to, że ja lubię Vanessę?
-Co?! Zaraz, zaraz.. Ej, ty pytasz czy odpowiadasz?
-Odpowiadam?
-Riker!
-Odpowiadam- odparłem już pewnie.
-I.. na serio lubisz Van?- na twarzy mojej siostry pojawił się szeroki uśmiech.
Podniosłem wzrok i spojrzałem w tak podobne do moich oczy.
-Tak...
-Ojej! To zarąbiście!- zaklaskała w dłonie.- Od kiedy?
-Od samego początku. Odkąd pojawiła się w mojej klasie.
Z punktu widzenia Rydel
No nie wierzę! Mój brat.. Że Vanessę? Wow! Podwójne wow! Nie do wiary po prostu! Szczerze... najpierw myślałam, że mnie wrabia, ale kiedy spojrzał mi w oczy nie byłam w stanie wątpić. I to jeszcze tak długo czuje do niej...
-Właśnie! Ale ty ją tylko lubisz czy tak lubisz, lubisz?- spytałam podnosząc dwukrotnie brewki.
-Chyba.. lubię, lubię.
-Kochasz?!- zadałam kolejne pytanie.
-No lubię, lubię- powiedział.
-Riker, to cudownie! I.. co teraz zrobisz? W końcu przyjedzie tu za... Powiesz jej w ogóle?- spytałam. W sumie jak się tak przyjrzeć, to czemu Rik dopiero teraz tak wzięło. Że jest w takim humorze?
-W zasadzie to tak jakby jej powiedziałem- chwila, co? Co znaczy tak jakby?
-Co znaczy tak jakby?- powtórzyłam myśli.
-Po.. całowałem ją- wyznał. Miałam już coś powiedzieć, gdy stało się coś, co zaskoczyło i mnie, i mojego brata.
-Takiego obrotu spraw się nie spodziewałem!- wykrzyknął Ratliff, siedzący sobie na schodach. Jakim cudem my go nie zauważyliśmy?!
-Ej! Ty.. Co ty tu robisz?! Ty nie miałeś tego słyszeć!- spanikował Riker.
-No wiesz... Fajnie, że jednak jestem traktowany jak członek rodziny!- powiedział z ironią Ell.
-Ratliff przestań- nakazałam mu.- Bardzo dobrze wiesz, że jesteś rodziną.
-I co? Dowiaduję się ostatni?
-W zasadzie to drugi- poprawił go najstarszy.
-Serio?!- ucieszył się szatyn.
-Serio. Tylko teraz buzia na kłódkę!
-Jasne, nie wygadam nic. Pod warunkiem, że...- matko! Ratliff i jego warunki.- Będę twoim świadkiem.
-Świadkiem?- zdziwiłam się.
-No. Na jego ślubie- wytłumaczył mi rówieśnik.
-Nie..- jęknął Riker.- Już obiecałem kiedyś Rocky'emu, że będzie mógł być moim świadkiem.
-To drużbą- targował się Ellington.
-Zajęte przez Rossa i Rylanda.
-To.. będę trzymał obrączki!- wymyślił szatyn.
-Rydel chciała...
-Nie chciała!- zaprzeczyłam.
-Już chce. Będzie ładniej wyglądać. Wyobrażasz sobie Ratliffa z obrączkami?- spytał mnie.- Możesz być... Chrzestnym mojego pierwszego dziecka i.. o czym my tu w ogóle gadamy?!
-Wiesz braciszku, zastanawiam się nad tym od dłuższego czasu- powiedziałam mu.
Z punktu widzenia Laury
Już byłyśmy w drodze do domu Rydel. Napisała Van, że nie ma problemu i że możemy u niej przenocować te kilka nocy. To dobrze, bo prośba ciotki Polly mnie po prostu rozwaliła. Bez jaj! Jak można nie zauważyć, że się podpaliło swój dom?! I to do tego kiedy się w nim jest! Tak... A że mieszka blisko nas, postanowiła nam się zwalić na głowę i u nas mieszkać do czasu skończenia remontu. Uhh! Całe szczęście, że Delly się zgodziła. I, że ciotka uwierzyła, że wyjeżdżamy do rodziców. Całe szczęście, że często do nich nie dzwoni...
Vanessa się najwidoczniej na mnie obraziła, ponieważ pół drogi przejechałyśmy w ciszy. Ojejku, straszne! Wysłałam SMS-a z jej telefonu!
-Van...- zagadnęłam ją.
-Hę?- mruknęła.
-Jesteś na mnie zła?- dopytałam, choć znałam odpowiedź.
-Tak.
-O to, że napisałam z twojej komóry?
-Co? Nie...
-To o co? Bo już nie rozumiem...- powiedziałam.
-O to, że teraz musimy mieszkać u Lynchów, a ja nie mam na to najmniejszej ochoty.- Ależ mi wytłumaczyła!
-Bo?
-Bo nie. Bo nie chcę przebywać w otoczeniu Rikera.
-Wiesz.. Ross też tam będzie. A fakt, że raz normalnie z nim pogadałam, nie przekreśla naszej nienawiści- rzekłam.
-A pocałował cię?- spytała mnie Vanessa. Że hę? Przecież to jest idiotyczne pytanie i co ma wspólnego z...?
-Riker cię pocałował?!- domyśliłam się. Odpowiedziała mi przytaknięciem.
Nie byłam nawet w stanie tego skomentować. Po prostu otworzyłam buzię i tkwiłam tak do końca podróży.
~*~
Plis, plis komentujcie! Błagam, to naprawdę dla mnie bardzo ważne! Nie wiem czy jest sens żebym dalej to tak ciągnęła, skoro nikomu się nie chce wklejać choć jednego koma (prawie nikomu)... :((